UWAGA!!!

Uwaga!!! Blog zawiera treści "fantastyczne" typu: anioły, duchy itd. Piszę to, ponieważ nie wszyscy chcą czytać takie opowiadania.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 2


W chwili w której udzielał mi odpowiedzi straciłam przytomność.


Otworzyłam oczy, byłam w szpitalu. Jakim cudem? Nie wiem. Przecież Chimmi mówił, że nie ma dla mnie nadziei. Dopiero po chwili zobaczyłam zamieszanie wokół mnie. Sześć par oczu z niedowierzaniem patrzyło na mnie, jakbym co najmniej była kosmitą. Uśmiechnęłam się niepewnie, a oni jeszcze bardziej wytrzeszczyli oczy.
- Jak to możliwe? – zapytał się jeden z lekarzy bardziej do siebie, niż do pozostałych. Chciałam wstać, ale zorientowałam się, że jestem podłączona do całej masy najróżniejszych urządzeń, których zastosowania nie znałam. Wtedy w mojej głowie rozległ się głos.
- Nie mów im, że byłaś w niebie, jak będziesz sama to porozmawiamy. – to był Chimmi. Okej, jakiś facet, a właściwie mój anioł, odzywa się w moich myślach. To chyba dziwne, no ale cóż jak mus to mus. Ale jeżeli on myślał, że będę rozpowiadać na prawo i lewo, gdzie byłam to się grubo mylił. Nie chciałam, żeby uznali mnie za chorą umysłowo. Jestem ciekawa spotkania z nim, ale najpierw muszę się stąd wydostać.
- Czy mógłby mnie ktoś od tego odpiąć? – spytałam.
- Jak się czujesz? – Pielęgniarka zignorowała moje pytanie.
- Świetnie – odpowiedziałam, a na dowód tego usiadłam na łóżku, bo tylko na tyle pozwalały mi te wszystkie rurki.
- Doktorze co teraz? – tym razem zwróciła się do wysokiego mężczyzny. Nie odpowiedział, tylko zaczął delikatnie dotykać mojej głowy. Patrzyłam na niego w milczeniu, zresztą ja wszyscy inni w sali. Po paru minutach oderwał swoje długie palce od mojej głowy. Przez chwilę patrzył się na mnie, po czym zdjął z szyi stetoskop i przyłożył mi go do pleców. Gdy skończył, spojrzał na mnie i zaczął mamrotać coś o jakimś cudzie.
- Wygląda na to, że jest pani zdrowa i niedługo będziemy mogli odłączyć panią od tych wszystkich urządzeń. – Ucieszyłam się na myśl wyjścia  z tego smutnego budynku, który kojarzy mi się tylko ze śmiercią i bólem.
- Kiedy będę mogła zobaczyć się z rodziną? – spytałam. Jedna z pielęgniarek wyszła na korytarz, po chwili wróciła, a za nią podążał mój kochany braciszek z ponurą miną
- Tom nie cieszysz, że wróciłam do świata żywych? – wiedziałam, że go zaskoczę. Wyraz jego twarzy był po prostu bezcenny. W rekordowym czasie znalazł się koło mojego łóżka. Już po chwili tuliliśmy się i płakaliśmy jak dwójka małych dzieci.
- Myślałem, że już cię nie zobaczę – powiedział po chwili, a łzy cały czas spływały po jego policzkach.
- Przecież nie zostawiłabym cię – szepnęłam do niego czule. On przytulił mnie mocniej, jakby bał się, że znowu go opuszczę. Nie dane nam było nacieszyć się sobą, bo pielęgniarka oznajmiła, że muszę jechać na badania. Gdy odchodziłyśmy ( bo nie dałam się wsadzić na wózek inwalidki) braciszek uważnie śledził każdy mój ruch wzrokiem, a w jego oczach malował się niepokój. Nie będę wam opisywać tego co działo się za drzwiami gabinetu lekarskiego. Nie działo się tam nic nadzwyczajnego mierzyli mi ciśnienie, pobrali krew STOP nie miałam przecież tego opisywać. Tak więc, po tych wszystkich nudnych czynnościach, wróciłam do równie nudnej sali. Jednak tam czekała mnie niespodzianka.

***
Trochę krótki, ale musi wam wystarczyć.=] Mam nadzieję, że w końcu ktoś skomentuje, bo nie mam zielonego pojęcia, czy ktoś to w ogóle czyta i czy mu się podoba. Oczywiście zachęcam też do odwiedzenia drugiego bloga!

niedziela, 25 listopada 2012

Ogłoszenie!!!

Hej!
Mam nadzieję, że jak na razie blog wam się podoba. Zapraszam na mój drugi, oczywiście też poświęcony chłopcom.
http://opowiadanie-o-one-direction-1d.blogspot.com/

Rozdział 1


Obudziłam się w białej, sali na białym łóżku. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nie jestem sama. Przede mną stał młody przystojny mężczyzna. Wyglądał na jakieś 19, najwyżej 20 lat.
- Gdzie jesteśmy? – Spytałam nieznajomego. On nie odpowiedział, tylko podszedł do mnie i usiadła na łóżku.
- Jesteś w niebie – odpowiedział, a jego głos był poważny.
- Że gdzie? – spytałam, bo nie wierzyłam w to co przed chwilą usłyszałam. Może gdzieś tutaj jest jakaś ukryta kamera, albo coś takiego.
- A jak się tu znalazłaś? – spytał nadal swoim pięknym, spokojnym głosem. Wtedy wszystko sobie przypomniałam. Jego zdrada, jasne reflektory, pisk opon, krzyk i słone łzy spływające po policzkach osoby, którą tak bardzo kochałam. Potem połączyłam fakty.
- Czy to znaczy, że ja umarłam? – spytałam ledwo panując nad głosem.
- Nie jeszcze, nie. Lekarze cały czas walczą o twoje życie, ale jeśli tutaj jesteś to wszystko jest już przesądzone, przykro mi.
Byłam zszokowana, nie mogłam nic z siebie wydusić. W końcu zebrałam się w sobie i zadałam pytanie, które nasuwała mi się od początku tej rozmowy.
- Kim ty właściwie jesteś?
- Czy to nie oczywiste? Twoim aniołem stróżem.
Wytrzeszczyłam na niego oczy.
- To czemu mnie nie uratowałeś?- zapytałam z pretensją.
- Walczyłem o ciebie cały czas. Niestety nie udało mi się. Wiele innych aniołów wyciągnęłoby cię z tego bez problemu. Przykro mi, że masz takiego nieudolnego opiekuna – gdy to powiedział, był chyba zły na samego siebie. Nie chciałam do tego doprowadzić.
- Przepraszam… nie obwiniaj się. Ale co się teraz ze mną stanie?
- Raczej zostaniesz w niebie. – po jego słowach byłam zbyt roztrzęsiona, aby jasno myśleć więc zadałam banalne pytanie:
- A jak masz na imię?
- Chimmanuell, wiem że jest dziwne ale sam je wymyśliłem.
- ok. mogę na ciebie mówić Chimmi?
- yyyy jak chcesz.
- Hmmm… więc Chimmi co się ze mną stało po wypadku? – tak naprawdę nie chciałam się o to pytać. Bałam się odpowiedzi, ale przecież musiałam to wiedzieć.
- Od wypadku minęło już półmroku. Twoi rodzice i brat bardzo to przeżyli, oczywiście twój hmm… chłopak też. Zarówno w dzień jak i w nocy siedział przy tobie w szpitalu. Twoja rodzina nie chciała go znać. On natomiast cały czas zadręczał się, że ten wypadek to jego wina. Próbował nawet popełnić samobójstwo, ale na szczęście jego przyjaciel w porę zareagował. Po pięciu miesiącach, gdy lekarze powiedzieli mu, że nie masz szans na przeżycie wyjechał, zmienił numer telefonu i wszystkie inne adresy.
- On przejmował się moim losem?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.  – Wtedy uświadomiłam sobie, że nigdy nie przestałam go kochać. Ale to jest już przeszłoś i nie ma sensu do niej wracać.
- Minęło już pół roku? Tyle byłam, a właściwie jestem w śpiączce?
- Tak
 W chwili w której udzielał mi odpowiedzi straciłam przytomność.

***
Hmmm... Co by tu napisać? Sama nie wiem. Jeżeli ktoś czytał ten rozdział to proszę o komentarz nawet bardzo krótki. Zaczynam tego bloga już drugi raz, mam nadzieję,że tym razem mi się uda =] Chyba mogę liczyć na waszą pomoc?. Więc jak podoba wam się?

Prolog


Zdradził mnie, ta podła świnia mnie zdradziła. Chciałam mu zrobić niespodziankę i zobaczyłam go całującego się z jakąś blondynką. To było okropne. Zaczęłam na niego krzyczeć. Wtedy on odkleił się od tej dziewczyny i zauważył  mnie. Jego spojrzenie wyrażało tak wiele emocji, od smutku, przez wściekłość, do przerażenia. Wybiegłam z domu najszybciej jak się dało, nie chciałam więcej widzieć tego chłopaka. Po moich policzkach ciekły łzy, nie wiedziałam gdzie biegnę. Słyszałam za sobą jego wołanie, zapewne krzyczał moje imię. Nie zwracałam na to uwagi, bo po co? Biegłam dalej, nagle parę metrów ode mnie zobaczyłam reflektory samochodu. Stałam jak sparaliżowana, nie byłam w stanie pobiec dalej, sama nie wiem dlaczego. Potem wszystko potoczyła się bardzo szybko. Usłyszałam przeraźliwy pisk opon, jego krzyk, a potem coś we mnie uderzyło. Bardzo bolało, leżałam na ulicy nie zdolna do najmniejszego ruchu. Po chwili zaczął chyba padać deszcz. Przynajmniej tak myślałam, dopóki nie otworzyłam oczu. Zobaczyłam zalanego łzami chłopaka, którego tak bardzo kochałam. To jego łzy spadały na moją twarz. Klęczał koło mnie i cały czas powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Ja mu nie wierzyłam, już nigdy mu nie uwierzę, a poza tym wszystko mnie tak bardzo bolało. W oddali usłyszałam jeszcze sygnał karetki. Chwilę potem straciłam przytomność.

***
Hej! W końcu odważyłam się dodać prolog. Nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam. Co sądzicie o początku?? Czekam na komentarze=]