-to jak przedstawisz
mnie reszcie zespołu?
- Jasne – usłyszałam w odpowiedzi. – Zayn!- krzyknął Niall.W kuchni zjawił się ten sam chłopak, z którym rozmawiałam przed
chwilą. Uśmiechnął się i podał mi rękę, niepewnie uścisnęłam ją. Myślałam, że
jest w miarę normalny, jednak niestety myliłam się. Gdy chwyciłam jego dłoń
pociągnął mnie i zaczął łaskotać.
- Idioto… przestań – udało mi się wydusić. Chłopak przestał
odsunął się ode mnie i z poważną miną powiedział:
- Idiota Malik do usług. – zrobiłam faceplama i zwróciłam
się do Niall'a.
- Czy oni wszyscy są tacy walnięci? – zapytałam – oczywiście
bez urazy dla kolegi – odwróciłam się do mulata, a on tylko wyszczerzył te
swoje białe kiełki.
- On jest tym normalniejszym – odpowiedział mi, po czym
przybił piątkę z Zayn’em.
- I ty Niall’u przeciwko mnie? – zapytałam grubym głosem, a
on wziął drewnianą łyżkę i udawał, że wbija mi ją w plecy.
- Nieeeee…- wydarł się wysoki brunet, który dopiero co
wkroczył do kuchni. – Niall co ty robisz? Mogło jej się coś stać, przecież to
ŁYŻKA! – ostatnie słowo powiedział z przerażeniem? Takie coś chyba nie jest
normalne, co nie?
- Ej, to tylko drewniana łyżka – powiedziałam i pomachałam
mu ją przed nosem. Nie powiem, był to poważny błąd. Chłopak odskoczył ode mnie
jak oparzony. I wybiegł z kuchni z krzykiem.
- A temu co? –
spytałam.
- Mówiłem, że Zayn jest z tych normalniejszych, teraz wiesz
o co chodzi, ale nie martw się została jeszcze dwójka. – powiedział z chytrym
uśmieszkiem Niall.
- Mam się bać? – zapytałam ze strachem. Blondyn po chwili
namysłu odpowiedział.
- Taaak
- Co tu się dzieję – zaczął się ktoś drzeć. Zapomniałam
wspomnieć, że osobnik bojący się łyżeczek, cały czas biegał po salonie i
krzyczał.
- Teraz uważaj – szepnął mi do ucha Malik. Do kuchni wszedł
chłopak ubrany w zwykłą białą koszulkę i czerwone spodnie. Rozejrzał się po
kuchni. Jego wzrok spoczął na mnie. Wytrzeszczył oczy, ale zaraz potem ogarnął
się (ale nie wiem czy to odpowiednie słowo).
- Najmocniej przepraszam panienkę, za moje godne nagany
zachowanie – powiedział,a ja nie wyczułam w tym krzty sarkazmu. Spojrzałam na
Niall’a a on tylko się uśmiechnął. A chłopak kontynuował swoją wypowiedź.
- Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, Elizabeth – spytał
poważnie. – Nazywam się Louis Tomlinson – wyciągnął do mnie rękę. Na początku
nie chciałam jaj uścisnąć pamiętając wybryk szanownego pana Malika. Ale głupio
by było tak stać, więc wyciągnęłam rękę w
jego kierunku. Lou natomiast zwinnie obrócił ją i pocałował w wierzch dłoni,
tak jak to się robi na starych filmach. Patrzyłam się na niego z
wytrzeszczonymi oczami. Gdy tylko zobaczył moją minę coś się zmieniło w jego
zachowaniu.
- Najmocniej przepraszam, jeżeli byłem zbyt śmiały, ale nie
mogłem… - w tej chwili przerwał mu mój śmiech. Chłopak wyprostował się założył
ręce na piersi i zrobił obrażoną minę.
- I bądź tu uprzejmy – mruknął pod nosem.
-No Louis, nie gniewaj się – powiedziałam łagodnie, bo
zrobiło mi się głupio. Wpadłam na wspaniały pomysł, żeby go rozweselić. – Po prostu
myślałam, że prawdziwi dżentelmeni wyginęli wraz z dinozaurami. – powiedziałam,
choć nie byłam do końca pewna co ja plotę. Na szczęście podziałało. Jego twarz
pojaśniała i zagościł na niej wspaniały uśmiech.
***
Witam nielicznych, którzy naprawdę czytają to opowiadanie. Trochę się zawiodłam bo myślałam, że ktoś skomentuje. Jednak mówi się trudno i pisze się dalej. =] Mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny pojawi się dopiero, jak pod tym zobaczę wasze komentarze. Dajcie jakiś znak, że czytacie!
Pisz dalej . Masz talent xD .
OdpowiedzUsuń