UWAGA!!!

Uwaga!!! Blog zawiera treści "fantastyczne" typu: anioły, duchy itd. Piszę to, ponieważ nie wszyscy chcą czytać takie opowiadania.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 3


Pierwszy raz od tamtego feralnego dnia zobaczyłam rodziców, ale był tam ktoś jeszcze. Stał trochę dalej, na uboczu. Bardzo ucieszyłam się na ich widok. Nie zważając na krzyki niezadowolonej pielęgniarki, pognałam na spotkanie rodzinie. Gdy ich w końcu wyściskałam (a zajęło mi dłuższą chwilę ) podeszłam do stojącego nieopodal chłopaka. W tym momencie powinnam chyba wspomnieć kim jest ten, ów tajemniczy osobnik. Otóż w rogu pokoju stał nie kto inny jak Niall Horan – mój najlepszy przyjaciel od… właściwie to odkąd pamiętam. Podeszłam do niego i przytuliłam. On nie zważając na moje protesty uniósł mnie parę centymetrów nad posadzkę i zaczął się kręcić. Po chwili oboje śmaliśmy się jak za dawnych czasów. W towarzystwie Niall’a zawsze czułam się wyjątkowo, wszystkie moje zmartwienia i troski znikały. Oczywiście mój przyjaciel wiedział, kiedy działo się coś złego. Wtedy zawsze mogłam liczyć na to, że mnie wysłucha i da sobie zmoczyć koszulkę, gdy wypłakiwałam się w jego ramionach. Ale ja nie byłam mu dłużna, zawsze mógł mi powiedzieć co go trapi. Jednak nie płakał przy tym jak baba, w odróżnieniu ode mnie. No, cóż każda chwila musi się kiedyś skończyć. Nieller ostrożnie, jakby obawiając się, że może zrobić mi krzywdę postawił mnie na ziemi
- No nareszcie, myślałam, że już nigdy mnie nie puścisz. – zaśmiałam się i szturchnęłam go w brzuch.
- Nie przesadzaj – usłyszałam – zobaczysz co będzie jak już wyjdziesz ze szpitala. Przygotuj się. – dodał z chytrym uśmieszkiem. Zaczęłam sobie wyobrażać i przygotowywać psychicznie na to co mnie czeka, Ale rodzice zasypali mnie gradem pytań  typu: jak się czujesz? Przynieść ci coś? Nie jesteś głodna? I milion innych. Ze spokojem zapewniłam, że wszystkiego mam pod dostatkiem i dobrze się czuję. Od kolejnych bezsensownych pytań wybawił mnie lekarz, który podszedł do nas z jakimiś papierami.
- Sam nie wiem jak to możliwe – zaczął – ale państwa córka jest zdrowa. Wypadek nie pozostawił żadnego uszczerbku na zdrowiu , oprócz tych dwóch blizn.
- Blizn? – spytałam, jeszcze tego brakowało, żeby jakieś szpeciły moje i tak nie za piękne ciało.
- Niestety, ale ten wypadek mógł być o wiele tragiczniejszy w skutkach. – powiedział lekarz z powagą w głosie. – Tutaj jest wypis ze szpitala, ale proszę, aby córka przyszła na badanie kontrolne. – powiedział po czym wręczył papiery moim rodzicom i wyszedł. Po spakowaniu, kilku moich rzeczy ruszyliśmy do wyjścia. Nie mogłam się doczekać, aż znowu będę mogła położyć się na moim miękkim łóżku. Wtedy przypomniałam sobie o Chimmim, chyba tak to się odmienia, ale nie ważne. Zastanawiam się, czy on w ogóle istnieje. Może wymyśliłam go sobie? A jeśli to prawda i poznałam anioła? Przecież to niemożliwe, zwariowałam. Na razie muszę o tym zapomnieć i wrócić jakoś do domu. Wszyscy skierowaliśmy się na parking. Po chwili byliśmy już w drodze do domu. Nawet nie, wiem kiedy zasnęłam.

***
Dzięki za komentarze pod ostatnim rozdziałem.=] Mam nadzieję, że pod tym też jakieś się znajdą ;) Następny rozdział w przygotowaniu =P
DZIĘKI ZA PONAD 200 WEJŚĆ, JESTEŚCIE WSPANIAŁE!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz